“Psy nie są całym naszym życiem, ale czynią nasze życie całością“
Hera
Pierwsza kaukazka trafiła do mnie mając 10 lat.Przestala być potrzebna na parkingu,który zlikwidowano..Decyzja o adopcji zapadła blyskawicznie. Jedyne co sprawdzilam ,to czy nie będzie miała zamiaru pożreć dzieci( 11 i 12 letnich) Pierwszą noc spędziłam na ogrodowym hamaku,bojąc się, że, wyjdzie z kojca I zacznie szukać drogi ucieczki. Noc nie przespana ,bo psica usilnie starała się wyjść z kojca. Drugiej nocy bym nie dała rady nie spać, wiec zaryzykowałam i zostawiłam jej otwarty kojec…suka cała noc spala pod moim hamakiem. Bez problemu też zaakceptowała mojego owczarka..Jedyny stres jaki mi zaserwowała z tytułu agresji to kłapniecie zębami na pańcie, która pomimo mojej niezgody chciała pogłaskać ” misia” i …. to dłuższa historia: Wyjechaliśmy z Nią na urlop.Trzy tyg po adopcji.Suka została pod kampingiem ,przypięta na linie ,na tarasie.Do teraz nie wiem jak karabinek SAM się odpiął. W środku nocy zaatakowala chłopa przechodzącego obok kampingu.Efekt: stopa przegryziona na wylot i kupa nerwów. Szczęście, że chłop też psiaż więc skończyło się na dobrej whiskey i przeprosinach.Nawet zwrotu za zniszczony but nie chciał. Była z nami tylko przez 2 lata ,ale zaszczepiła miłość do tej rasy na zawsze.
Nikita